Demokracja zaczyna się na twojej ulicy

Demokracja zaczyna się na Twojej ulicy – jak budować oddolną społeczność
i zmieniać rzeczywistość lokalną
Ktoś powinien coś z tym zrobić, prawda?
Tylko kto? Gmina? Politycy? Organizacje pozarządowe?
A może… my sami?
Nie chodzi tu o wielkie hasła, banery, megafony i tłumy na ulicach (choć czasem i one są
potrzebne). Mówimy o codzienności – tej zwykłej, cichej, ale potężnej sile: rozmowie z sąsiadem,
wspólnym działaniu, wymianie informacji. Mówimy o demokracji, która żyje nie w salach
sejmowych, ale na klatkach schodowych, w kuchniach, na grupach lokalnych. Mówimy o
oddolnym budowaniu społeczności – i o tym, że każdy z nas może zacząć.
Bo demokracja to nie coś, co się dostaje. To coś, co się tworzy.
Dlaczego warto działać lokalnie?
Bo tutaj masz realny wpływ. Tu widzisz efekty – nie po latach, tylko czasem po tygodniach.
Wspólny ogród na zaniedbanym skwerze. Warsztaty dla dzieciaków w piwnicy bloku.
Współdzielona biblioteczka na przystanku. Niby drobiazgi, ale robią różnicę.
Lokalność to nie ograniczenie – to pole do działania. To skala, w której ludzie znają swoje
imiona, a potrzeby są konkretne i możliwe do zrealizowania. Nie musisz być ekspertem od
polityki, żeby poprawić coś w swojej okolicy. Wystarczy chcieć.
W dodatku w czasach kryzysu zaufania do wielkich instytucji, społeczności lokalne odzyskują
siłę. To właśnie tu buduje się solidarność, sprawczość, odporność na chaos i manipulację.
Po co nam lokalne wiadomości obywatelskie?
Bo jeśli my nie opowiemy swojej historii, zrobi to ktoś inny – po swojemu. A najczęściej nie zrobi
tego wcale.
Tradycyjne media skupiają się na “dużych” tematach – polityce krajowej, globalnych
wydarzeniach. Tymczasem nikt nie napisze o tym, że pani Ela zorganizowała sąsiedzką zbiórkę
książek, że ktoś naprawił ławkę albo że powstaje inicjatywa konsultacji planu
zagospodarowania. Dlatego potrzebujemy naszych własnych źródeł informacji – gazet
dzielnicowych, blogów, biuletynów, kanałów na komunikatorach.
To nie muszą być wielkie produkcje. Wystarczy, że są prawdziwe, aktualne i pisane przez ludzi
dla ludzi. Możesz zacząć od jednej strony A4, rozwiesić ją na klatkach schodowych. Możesz
założyć prostą stronę, napisać pierwszą notkę. Ktoś przeczyta. Ktoś się odezwie. A potem może
dołączy.
Informacja to początek zmiany.
Demokracja bezpośrednia w praktyce – czyli jak zacząć?
Demokracja bezpośrednia brzmi poważnie, ale w praktyce oznacza bardzo prostą rzecz:
ludzie podejmują decyzje sami, wspólnie, bez pośredników. To głosowanie w sprawie, która
dotyczy nas wszystkich. To spotkanie sąsiedzkie, na którym ustalamy, co zrobić z wolnym
lokalem. To panel obywatelski, który decyduje o zagospodarowaniu terenu. To budżet
partycypacyjny, który pozwala decydować o częściach miejskich pieniędzy.
Chcesz zacząć? Nie czekaj na “projekt z urzędu”.
Zacznij od pytania: co nas boli? Co można poprawić?
Zrób listę rzeczy, które przeszkadzają – albo które mogłyby być lepsze. Porozmawiaj z
sąsiadami. Załóż grupę – na Facebooku, WhatsAppie, gdziekolwiek. Spotkajcie się.
Porozmawiajcie. Zróbcie mapę problemów. Zgłoście coś wspólnie do rady dzielnicy. Napiszcie
list. Zorganizujcie pierwsze małe głosowanie – nawet symboliczne. Chodzi o rytuał, o nawyk
wspólnego decydowania.
To jest proces. Nie musisz wiedzieć wszystkiego. Po prostu zrób pierwszy krok.
Ale ja nie jestem aktywistą…
I bardzo dobrze.
Bo wcale nie musisz być. Nie potrzebujesz certyfikatu, żeby dbać o swoją ulicę. Nie musisz znać
ustaw, żeby założyć kółko dzielnicowe. Nie trzeba być charyzmatycznym liderem, żeby zebrać
ludzi wokół wspólnej sprawy.
Oddolna zmiana to nie rewolucja – to codzienne działania zwykłych ludzi.
To emerytka, która postawiła karmnik i zaczęła prowadzić sąsiednią kronikę. To studentka,
która zaczęła publikować lokalny newsletter. To ojciec, który zebrał podpisy pod wnioskiem o
przejście dla pieszych. To mama, która zrobiła mini warsztaty o budżecie obywatelskim.
Demokracja to nie ideologia. To praktyka.
Na koniec: wystarczy, że zrobisz coś
Nie musisz zmieniać świata. Ale możesz zmienić swoją ulicę. Albo choćby swoją klatkę. Od
czegoś trzeba zacząć – rozmowy, kartki z ogłoszeniem, spotkania, wpisu w internecie.
Zasiej nasiono. Czasem wystarczy jeden ruch, by wokół zaczęły się dziać rzeczy. Może jeszcze
nie dziś. Ale jutro, za tydzień, za miesiąc… coś pęknie. Ktoś się odezwie. Ktoś dołączy. A potem
– już nie jesteś sam.
Budowa oddolna to nie moda. To konieczność. Ale też szansa.
Bo nikt nie zrobi tego za nas.
Ale my – razem – jak najbardziej możemy.


Protest rolników w Warszawie!

Zainteresowanych demokracją bezpośrednią bardzo proszę o kontakt:

email: jacek@7-jacka.pl

—————————————————————————————————————————————————————

Przewijanie do góry